Geoblog.pl    SisiBart    Podróże    SisiBart dookoła kulki    Bobrzyk kontratakuje!!!
Zwiń mapę
2011
28
lip

Bobrzyk kontratakuje!!!

 
Norwegia
Norwegia, Laerdal
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1760 km
 
Ten kto założył miasto (Bergen) w tym miejscu, zasłużył nie na pomnik, ale na baty. I nie na piekło, gdzie gotowałby się w beczce pełnej płomieni i smoły, ale na wieczne chodzenie po deszczu bez parasolki. Pięć dni mokrych butów, wilgotnych skarpet, rozmiękłej do bólu ziemi, wszechobecnego błocka i powiedzieliśmy: dość! Pora choć na chwilę wyrwać się z tego zapłakanego deszczem, zasnutego chmurami krajobrazu. Cel - Gudvangen, miasteczko oddalone od Bergen o jakieś 180 km.

Planując tak daleką wycieczkę położyliśmy się spać dużo wcześniej. Jednak nie dane nam było odpocząć. 25 minut po północy Bart przeżył bobrzykowe deja vu. Sisi znów obudziła go przerażona pokrzykując, że „COŚ JEST W NAMIOCIE! Aaaaa!“. Bart wybudzony (tradycyjnie ze snu o Norweżkach. Sisi zastanawia się czy już zacząć być zazdrosna, czy jeszcze trochę poczekać), w pierwszej chwili myślał, że Sisi znów coś wymyśla i owo COŚ to jej kolejna nocna mara. Dlatego nie chciał wyściubić nosa z namiotu, żeby spojrzeć czy faktycznie COŚ łazi w przedsionku i próbuje nam się dobrać do jedzenia. Jednak panikująca i pokrzykująca Sisi kolidowała Bartowi z planami spaniowymi, więc wreszcie wyjrzał przez namiociany lufcik. Bart: Nic nie widzę! Sisi: No tam jest! Za moimi butami. Bart: Nic tam nie ma! Chodź spać! Sisi: No jak nie ma! Spójrz tam! Taka wielka kula! No i Bart go zobaczył! Okazało się, że mamy na wyposażeniu namiotu własnościowego jeża giganta! Nie dość, że mamy mało jedzenia, to jeszcze jakiś norweski tuptuś postanowił wyżreć nam nasze zapasy. Tego było za wiele! Bart stwierdził, że najlepszym sposobem na wypędzenie stworzenia z naszego „domku" będzie uderzanie w namiot i energiczne pokrzykiwanie „psik, psik!“. „Psikpsikanie“ działa jednak chyba tylko na koty, bo jeż ni cholerki nie chciał się wynieść, a jego jedyna reakcja na Bartowe „psiki“ to nerwowe, jeżowe podrygnięcie do góry (jeże podrygują i wygląda to komicznie!:)). Jeśli chcieliśmy uratować nasze jedzenie, musieliśmy coś wymyślić. Wtedy Bart postanowił bohatersko wyskoczyć z namiotu (suwak otwierający namiot zasłaniał nam jeż) wąską szparą. Wyskoczony Bart od drugiej strony otworzył „drzwi" i butelką po napoju wykulał z przedsionka zwiniętego w kłębek jeża. Wtedy tuptuś nagle się odkulkował i włączywszy jeżowe nitro (*przyśpieszenie) spitolił w krzaki w tempie torpedy. I tyleśmy go widzieli! Do tej pory zagadką pozostał fakt czy my bardziej przestraszyliśmy się jeża, czy jeż wystraszył się nas. Najważniejsze, że buły i chińskie zupki ocalały!:)

Choć ciężko było nam się zwlec z karimat po jeżowej przygodzie, to punkt 7.00 wygramoliliśmy się z namiotu i pojechaliśmy do Bergen. Potem hop siup w ekspresowy autobus i po trzech godzinach byliśmy w Gundvangen. I znów oczodoły wypadły nam z orbit, a szczęki poturlały się pod nogi jakiegoś Norwega. Gundvangen to miejscowość, w której zaczyna się Næroyfjord, jedna z odnóg Sognefjordu, czyli najdłuższego fiordu w Norwegii (a drugiego pod tym względem na świecie. Sognefjord mierzy aż 204 kilometry, a jego głębokość to aż 1 308 metrów. To tak jakby ustawić 890 sklonowanych Sisi jedna na drugą). Næroyfjord znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. To najwęższy fiord na świecie, po którym pływają rejsy załogowe. A mówiąc prostym językiem: TAM JEST PO PROSTU PRZEPIĘKNIE! Majestatyczne skały porośnięte soczystą zielenią, białe nitki spienionych wodospadów, które są dosłownie wszędzie (wodospad na wodospadzie i wodospadem pogania) i krystalicznie czysta, błękitna woda wlewająca się górskie doliny (bo fiordy to nic innego jak doliny zalane wodą), to to co zachwycało nas podczas 3,5-godzinnego rejsu po Næroyfjord oraz Sognefjord. Ale nie oddadzą tego chyba żadne słowa. Dlatego chcemy Wam pokazać ile się tylko da na zdjęciach i filmikach:)

Słowami oddać możemy jednak nasze „zakręcenie“. Z wrażenia zapomnieliśmy o malutkim fakcie jakim jest to, że żeby przepłynąć się promem potrzebne są pieniądze. Karta debetowa Visa niestety w wielu miejscach w Skandynawii okazuje się nieprzydatna, a akceptowane są tylko karty kredytowe. Już myśleliśmy, że możemy pożegnać się z rejsem. Wtedy Sisi przypomniała sobie o tym, iż mamy ze sobą pewną kwotę pieniędzy w dolarach, tak na czarną godzinę. Jak strzała wpadła do sklepu z pamiątkami i wymieniła dolary na norweskie korony. Na prom zdążyliśmy w ostatniej chwili. Ale to jeszcze nie koniec opowieści o SisiBartowym roztargnieniu. Kiedy nasz prom dobił do Laerdal, wybraliśmy z bankomatu pieniądze i dzięki temu mieliśmy za co wrócić do Bergen. Zapomnieliśmy jednak o małym, malutkim fakciku. Nie wiedzieliśmy kiedy do jasnej Anielki odjeżdża ostatni autobus z Bergen do naszego kempingu, bo zapomnieliśmy to sprawdzić. Jedynym co nas tłumaczy jest chyba to, że wolimy patrzeć sobie w oczy niż w rozkład autobusowy;)

Skutek? Po północy utknęliśmy na terminalu autobusowym na przedmieściach Bergen. Następny autobus na kemping - 5.39. Zrezygnowani postanowiliśmy wrócić na dworzec główny, by tam posiedzieć w cieple do rana. A tam „ciemność widzę, ciemność“. Dworzec zamknięty na czterdzieści cztery spusty, a wokół zero człowieka. Usiedliśmy na ławce z zamiarem rozgrzewania się do rana miliardem partyjek karcianego makao, kiedy zauważyliśmy taksówkę. Wcześniej słyszeliśmy, że są one tak drogie, że sami Norwegowie rzadko pozwalają sobie na taki wydatek. Jednak z ciekawości postanowiliśmy zapytać taksówkarza ile zaśpiewałby sobie za kurs na nasz kemping (19 km od Bergen). Spodziewaliśmy się kwoty oscylującej w okolicach 1000 koron (500 zł). Tymczasem taksówkarz zażyczył sobie „tylko“ 400 koron (200 złotych). Zmęczeni, śpiący, wkurzeni (a Sisi z nogami obolałymi po całym dniu chodzenia) i z lekka zdesperowani już po chwili wpakowaliśmy się do taksówki. Poczuliśmy się ździebko groteskowo. Oto my, dwa globtroterki w jednym z najdroższym krajów świata siedzące w luksusowej taksówce marki Mercedes. Bart z reklamówką Kiwi (to coś takiego jak nasza „Biedronka“, czyli jak mówił Jarek K. - sklep dla ubogich) w dłoni, a Sisi w niepranych od 1,5 miesiąca dżinsach oraz pełzającym za nią smrodkiem rozwalający się na skórzanych „merasiowych“ siedzeniach, to się nazywa groteska!:) Co prawda pan taksówkarz nie podwiózł nas prosto na karimatę, ale i tak poczuliśmy się na chwilę luksusowo. A to, że ucierpiały na tym nasze globtroterkowe kieszenie, to już niestety inna sprawa;)


Z dialogów Sisi i Barta:

W markecie. Sisi widzi na półce słoik z napisem „Sos syczuański“.
Sisi: Bart, a jaki to syczuański?
Bart: Syczuański.

Zwiedzamy Bergen. Sisi chce zobaczyć kościół położony na sporych rozmiarów górce, gdzie prowadzi duża ilość schodów. Bartowi nie chce się wspinać.
Bart: Sisi, jak tam na górze nie będzie jakiegoś fajnego Jezusa, to ja ci dam!

Jeździmy autobusami i oglądamy Bergen wraz z okolicami. Bart podsumowuje: Bergen się rozrasta i rozwija. Widocznie więcej osób chce poczuć deszcz na głowie.

W namiocie. Przemoknięte skarpety Sisi wydzielają mało przyjemny zapaszek.
Bart: Tak to bywa w życiu. Czasem moje skarpety śmierdzą, a czasem twoje.

Rano. Sisi jeszcze śpi.
Bart: Sisi! Wstawaj! Trzeba nakarmić jeża.

Zbliżamy się do Laerdal. Nie mamy już pieniędzy i musimy znaleźć jakiś bankomat.
Sisi: W tym mieście są XVII-wieczne i XIX-wieczne budynki.
Bart: To może zapytaj tam o XVII-wieczny bankomat. Taki z drewnianymi monetami i kartą-liściem.

W autobusie powrotnym z Laerdal.
Sisi: Będziesz teraz spał?
Bart: Nie będę, bo co ja będę w nocy robił. Z jeżem się bawił?

Bart ogląda swoje sznurowadła.
Bart: Sisi, coś mi się stało ze sznurowadłami. Jakoś zesztywniały. Teraz są jak takie sterczące anteny.
Sisi: Serio?
Bart: No. Sisi, a może ten jeż na nie nasikał. A ty wiesz czy jeże mają w moczu krochmal?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (45)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (2)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
mm
mm - 2011-07-29 21:34
Bart, a co się stało z brodą?! :/ No,ale na szczęście brody mają to do siebie, że szybko odrastają ;D Widoki superowe, aż się chce tam być! U nas w Grudziądzu ciągle pada, jest szaro i zimno :( Pogoda jest jak późną jesienią, co to się robi :(...
 
zula
zula - 2011-07-30 06:45
Przepiękne zdjęcia i filmy , pozdrawiam serdecznie
 
Kasia Marcin i Wojtek z Kielców
Kasia Marcin i Wojtek z Kielców - 2011-07-30 22:48
Witajcie!!!
Siedzimy razem z Madzią i Michaciem no i Matim w "przesłonecznym" Chłapowie i dopingujemy Waszą drużynę w dalszej drodze
Pozdrawiamy i 3mcie się
 
Zaleś
Zaleś - 2011-07-31 00:24
No Malutki słonko od razu Wam zaświeciło jak pozbyłeś się brody! Piękne zdjęcia pozazdrościc widoków podróżnicy! Pozdrowienia
 
Siwa eFik
Siwa eFik - 2011-08-01 21:49
Bartek powiem Ci,że może i z brodą wyglądałeś na prawdziwego globtrotera ale jednak bez niej wyglądasz dużo lepiej:) W końcu wyglądasz jak "NASZ BARTEK" :)))hehehe.....Trzymajcie się ciepło...PS. zazdrość to ogólnie złe uczucie,brzydkie takie:) ale jednak wam widoczków zazdrościmy:))
 
Seebra
Seebra - 2011-08-02 12:03
Gdzie kolejne notki? ;) obijacie się moi drodzy ostatnio xD :*:*:* ;-)))
 
Weruczek
Weruczek - 2011-08-05 10:19
Asiuś, gdzie nowe wpisy?:)
Dostałam wczoraj buciki dla Teddiego: :* są śliczne:):) Szkoda, że listu do środka nie włożyłaś. Megasuperniespodzianka:):) Od wczoraj mnie strasznie brzuch boli, więc nie wiem, co z tego będzie. Napisałam eska!!:*:*
 
SisiBart
SisiBart - 2011-08-05 14:44
I my też pozdrawiamy wszystkich!:) Zebrul, Weruś:* Robimy co możemy:) Póki co udało się nam nadrobić z jednym wpisem podsumowującym Norwegię:) Ale wyszedł naprawdę duuuuży:) Werku, buciki są od cioci Asi i wujka Bartka:) Mieliśmy nadzieję, że się zdziwisz jak je zobaczysz i z tego zdziwienia zaczniesz rodzić;) List miał być, ale pani na poczcie nam od razu zakleiła i o!:/ Buziale:*
 
 
SisiBart

Asia i Bartek
zwiedzili 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 32 wpisy32 234 komentarze234 885 zdjęć885 35 plików multimedialnych35
 
Nasze podróże
10.06.2011 - 05.09.2011